sobota, 11 maja 2013

Tutuł posta poszedł się jebać.

Dzisiejszej nocy poszły mi wszystkie nerwy. I synapsy. Synapsy są fajne. Skrzypią i skwierczą czasami. Obecnie katuję się muzyką i prawie tańczę, ale OCZYWIŚCIE NIE ZROBIŁAM NIC. Zupełnie nic. Czasem mnie to przeraża, że jestem tak bardzo niczym i sobie w tym siedzę. Mogłabym być memem internetowym. Takim z zezem. Pokroju derpa. Cóż. Wciąż pada. Nie mam paraski, nie mam kaloszy, nie mam niczego na deszcze, sklep mam daleko, a w domu tylko wino. Ile można. Papierochy się kończą. Chcę piwo, boże, mamo, wróć już, kup mi piwo... 



Swoją głupotę odczuwam miarowo.

czwartek, 4 kwietnia 2013

#1

Hyvää huomenta,

myślałam, że chce mi się spać, jednak swędzenie oczu było spowodowane długim brakiem okularów na nosie i oczy mi się zmęczyły. Boże, zmęczone oczy... Do czego czasem we wszechświecie dochodzi... Wciąż męczę TWD, jakby na tym życie polegało. Cóż, dziś już nie mam nic do stracenia. Tańczyć, skakać, śpiewać, czytać, śmiać się - na to wszystko mam ochotę, na nic nie mam siły, nie mam siły iść po jedzenie. No to głodujemy. Zawsze żyłam w przekonaniu, że bycie zbyt leniwym, żeby jeść mija się z logiką, bo leniwi jedzą więcej. Kurde, to jestem tak leniwa?! 
To na tyle, jeśli chodzi o tą wesołą stronę życia, teraz ta bliższa ziemi, bardziej śpiąca i zmęczona niż zawsze, której zęby aż dzwonią ze strachu przed nowym dniem. W prawdzie chciałabym już mieć wszystko, do czego próbuję się doczołgać, za sobą. To męczące. To nie tyle co męczące, co osłabiające mnie na dalszą chwilę. Dziś nie zrobi mi to różnicy, jutro już poczuję kopa wyczerpania, który dopadnie mnie akurat wtedy kiedy będę potrzebowała chęci do życia. Syf syf syf. O czym ja mówię. 
Przytul mnie znowu i będę miała spokój.

Aby utrzymać równowagę, warto pamiętać, aby nie pamiętać niczego i skupić się na środku ciężkości.